Media nie potrafią bez sensacji. Gdy w kadrze zrobiło się spokojnie, zaczęło się szukanie afer

FB_IMG_1763010592343

Gdy reprezentacja Polski w końcu odetchnęła po zmianie trenera, niektórzy dziennikarze postanowili wrócić do starych tematów. Konflikty, domysły i „niedopowiedziane słowa” znów mają przyciągnąć uwagę. Tylko czy naprawdę jest jeszcze o czym pisać?

Jeszcze kilka miesięcy temu wokół reprezentacji Polski panowała atmosfera nerwów i nieustannego napięcia. Konferencje prasowe przypominały pole minowe, a każdy wynik – nawet zwycięski – stawał się pretekstem do kolejnej dyskusji o stylu gry czy decyzjach personalnych.

Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Od kiedy drużynę narodową przejął Jan Urban, w kadrze widać wyraźne uspokojenie. Selekcjoner nie szuka konfrontacji, nie rzuca medialnych haseł i – co najważniejsze – pozwolił piłkarzom złapać oddech.

Atmosfera w zespole się poprawiła, a wokół reprezentacji zrobiło się zwyczajnie… normalnie. I chyba właśnie to dla niektórych okazało się problemem.

Za spokojnie? Media znów grzebią w przeszłości

Gdy z drużyny zniknęły konflikty, w mediach zaczęło się szukanie nowych tematów. A ponieważ żadnych nowych nie było – wrócono do starych.

Znów pojawiły się publikacje o relacjach Roberta Lewandowskiego z Kamilem Glikiem, o jego stosunkach z Łukaszem Skorupskim, a nawet o słowach Jakuba Kamińskiego, który w książce wspomniał, że kapitan reprezentacji „czasem machał rękami” w sposób, który nie wszystkim się podobał.

Pytania o te kwestie wracają na konferencjach prasowych, jakby ktoś chciał przypomnieć, że w polskiej piłce musi być zawsze „gorąco”.

Problem w tym, że tym razem drużyna zdaje się nie mieć ochoty na żadne wojny.

Urban uspokoił reprezentację

Od początku swojej pracy Jan Urban konsekwentnie unika medialnych przepychanek. Odpowiada konkretnie, ale spokojnie. Nie wchodzi w emocje i nie buduje napięcia.

Zawodnicy to doceniają – coraz częściej mówią o lepszej atmosferze, większym zaufaniu i poczuciu stabilności. Kibice z kolei dostrzegają zmianę tonu: mniej krzyku, więcej pracy.

Nie ma już spektakularnych deklaracji, nie ma konfliktów na linii trener–piłkarze. To coś nowego po miesiącach zamieszania, jakie towarzyszyły poprzedniemu selekcjonerowi.

Gdy nie ma afer, robi się „nudno”

Tyle że dla części mediów taki spokój to zła wiadomość.

Nie ma dramatów – więc trzeba je stworzyć. Zamiast analizować grę, sięga się po archiwalne tematy, często bez znaczenia dla aktualnego życia reprezentacji. To właśnie one mają zapewnić „kliknięcia”, emocje i oglądalność.

Paradoksalnie więc, im lepiej dzieje się w drużynie, tym bardziej próbuje się wywołać wrażenie, że coś jednak jest nie tak.

Jakby spokojna, dobrze funkcjonująca kadra była czymś nienaturalnym – jakby Polska potrzebowała awantury, by czuć, że żyje piłką.

Przed nami prawdziwy test

Listopadowe zgrupowanie, podczas którego Polacy zagrają z Holandią (14 listopada) i Maltą (17 listopada), będzie kolejnym sprawdzianem nie tylko dla drużyny, ale też dla całego otoczenia reprezentacji.

Czy media potrafią skupić się na piłce, a nie na szukaniu sensacji? Czy kibice otrzymają wreszcie przekaz, w którym liczy się gra, a nie plotka?

Na razie wygląda na to, że Jan Urban i jego piłkarze chcą iść właśnie w tym kierunku. Wyciszyć szum, skupić się na robocie i odbudować zaufanie kibiców – nie krzykiem, lecz konsekwencją.

Normalność też może być interesująca

Dla jednych może to być „zbyt spokojne”, ale w polskiej piłce właśnie taka normalność jest dziś najbardziej potrzebna.

Zamiast ciągle mówić o tym, kto na kogo krzywo spojrzał, może warto wreszcie mówić o tym, jak reprezentacja gra, jak się rozwija i co próbuje zmienić.

Bo może prawdziwą sensacją w polskiej piłce będzie w końcu… brak sensacji.

Foto: Łączy nas piłka