Mają w drużynie 244 zawodników. Henryków – piłkarska stolica wsi w Polsce
Henryków to niewielka miejscowość na Dolnym Śląsku, w której żyje nieco ponad 1400 mieszkańców. Na pierwszy rzut oka – zwykła, spokojna wieś. Jednak kiedy zajrzy się głębiej, odkrywa się prawdziwy fenomen. Lokalne boisko tętni życiem niemal każdego dnia, a w barwach Henrykowianki Henryków zarejestrowanych jest aż 244 zawodników! To oznacza, że w futbol zaangażowanych jest ponad 15 procent całej populacji wsi.
Dla porównania – w żadnym innym miejscu w Polsce nie znajdziemy tak dużego klubu w stosunku do liczby mieszkańców. Gdyby wziąć pod uwagę tylko mężczyzn, można powiedzieć, że co trzeci mieszkaniec Henrykowa gra w piłkę. Trudno o bardziej piłkarską wieś w kraju.
Piłkarska pasja od szkolnej ławki
Za fenomenem Henrykowianki stoi przede wszystkim człowiek – Dariusz Ziomek, wieloletni nauczyciel wychowania fizycznego, trener i działacz, który przez dekady zarażał uczniów pasją do futbolu.
To on stworzył fundament, na którym dziś opiera się klub. Każdy, kto miał z nim zajęcia, wkrótce trafiał na boisko. Ziomek był postacią charyzmatyczną – łączył w sobie energię pedagoga, trenera i wizjonera. Nawet gdy zmagał się z ciężką chorobą, nie przestawał działać na rzecz klubu. Zmarł w 2023 roku, ale jego duch wciąż unosi się nad Henrykowem.
– Pan Dariusz był zapaleńcem z krwi i kości. To on sprawił, że cała wieś zaczęła żyć futbolem – wspomina obecny prezes klubu Marcin Szczepański.
244 zawodników i… zero problemów z frekwencją
W czasach, gdy wiele małych klubów boryka się z brakiem zawodników, Henrykowianka może pochwalić się czymś wręcz odwrotnym.
– Nie, nie mamy problemu z rezerwowymi – uśmiecha się prezes Szczepański.
W klubie trenują nie tylko mieszkańcy Henrykowa, ale także zawodnicy z okolicznych miejscowości. Gmina obejmuje jedenaście sołectw, a młodzież od najmłodszych lat trafia do wspólnej szkoły, gdzie futbol jest częścią codzienności. Z biegiem lat powstała piłkarska rodzina, w której grają całe pokolenia.
– Mamy przypadki, że w jednej drużynie występują ojciec i syn, a czasem nawet bracia czy kuzyni – dodaje z dumą Szczepański.
Od B-klasy po marzenia o zawodowym futbolu
Henrykowianka Henryków powstała w 1947 roku. Przez lata występowała głównie w niższych ligach – najczęściej w A-klasie, choć dla miejscowych to nigdy nie miało większego znaczenia. Liczyła się wspólnota, emocje i weekendowe granie „dla serca”.
Wielu wychowanków pozostało wiernych barwom klubu, choć niektórzy trafili wyżej. Przykładem jest Jakub Szkutnik, sędzia Betclic I ligi, który pochodzi właśnie z Henrykowa. – Byliśmy małą drużyną, ale nikt nigdy nie odpuszczał meczu. Uczyliśmy się hartu ducha i dyscypliny. Dzięki temu dziś wiem, jak wiele zawdzięczam temu miejscu – mówi.
W klubie nie brakuje też piłkarzy, którzy grają przez długie lata. Waldemar Jurczak występował do czterdziestki, a Andrzej Łach grał nawet po sześćdziesiątce! Na lokalnym boisku nazwiska te są legendą – symbolem wytrwałości i miłości do futbolu.
Piotr Zieliński inspiracją dla młodych
Dla młodych piłkarzy z Henrykowa największym wzorem jest Piotr Zieliński, pochodzący z pobliskich Ząbkowic Śląskich. To właśnie tam stawiał pierwsze kroki obecny zawodnik Interu Mediolan.
– Dzieci z Henrykowa doskonale znają jego historię. Widzą, że chłopak z sąsiedztwa potrafił dojść na sam szczyt. To dla nich ogromna motywacja – podkreśla Szczepański.
Niektórzy utalentowani zawodnicy z Henrykowa trafiają do Orła Ząbkowice, klubu, w którym trenował Zieliński. Henrykowianka natomiast skupia się na szkoleniu i rozwijaniu młodzieży – klub wysyła trenerów na profesjonalne kursy, inwestuje w treningi i organizuje zajęcia w duchu sportowej pasji.
Stadion czeka na drugie życie
Choć Henryków może pochwalić się liczbą zawodników, której pozazdrościłby niejeden klub ligowy, infrastruktura pozostawia wiele do życzenia.
Trybuny są w złym stanie, brakuje kanalizacji, a w szatniach piłkarze muszą korzystać z zimnej wody.
– Utrzymujemy obiekt własnymi siłami. Kosimy trawę, naprawiamy ogrodzenie, sprzątamy po meczach. Gdyby ktoś pomógł nam w remoncie stadionu, byłoby to spełnienie marzeń całej społeczności – przyznaje prezes.
Gmina wspiera klub finansowo, ale środki wystarczają głównie na podstawowe potrzeby: opłacenie sędziów, wyjazdy i media. Na poważne inwestycje już ich brakuje. Dlatego działacze liczą, że obecne zainteresowanie mediów – w tym wizytę ekipy telewizyjnej – uda się przełożyć na realną pomoc.
Henryków – wieś, która żyje piłką
Jak zauważa Łukasz Czajkowski, prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, historia Henrykowianki pokazuje, jak ogromny wpływ na lokalne społeczności mają kluby sportowe.
– W małych miejscowościach to właśnie boisko jest sercem wsi. Tam spotykają się pokolenia, tam buduje się więzi i tam tworzą się marzenia. Henryków jest tego najlepszym przykładem – podkreśla Czajkowski.
Wcześniej Henryków znany był głównie z Księgi Henrykowskiej, w której zapisano pierwsze zdanie w języku polskim. Dziś miejscowość ma szansę zyskać nowy symbol – klub, który jednoczy ludzi wokół piłki i pokazuje, że sport potrafi łączyć bardziej niż cokolwiek innego.
Fenomen, którego nie da się skopiować
Henrykowianka Henryków to nie tylko klub piłkarski. To wspólnota, w której sport stał się częścią lokalnej tożsamości. 244 zarejestrowanych zawodników to nie statystyka, lecz dowód na to, że pasja potrafi ogarnąć całą wieś.
Dariusz Ziomek zasiał w Henrykowie ziarno futbolu, a jego następcy każdego dnia je pielęgnują. Dzięki temu dziś mała dolnośląska miejscowość jest głośna w całej Polsce – i to z powodu, który naprawdę napawa dumą. ⚽?
Źródło: sportowefakty.wp.pl
