Sprawozdanie, a fotogaleria meczowa. Co dzieje się w Wisłoczanka Tryńcza/ KS Wiązownica… Szok czy niedowierzanie?
Jeszcze kilka miesięcy temu w Tryńczy panowała euforia. Wisłoczanka po znakomitym sezonie zdobyła mistrzostwo klasy okręgowej grupy Jarosław, prezentując futbol na wysokim poziomie i przez długi czas będąc postrachem ligowych rywali.
Dziś jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Klub boryka się z problemami kadrowymi, a zebranie pełnej jedenastki na mecz bywa nie lada wyzwaniem. Po 10 kolejkach Wisłoczanka zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, a atmosfera wokół drużyny jest coraz bardziej napięta.
Kto grał, a kto nie
W lokalnym futbolu zawsze ważne było, by sprawdzić, czy zawodnik pochodzi z właściwej gminy. Dziś kontrola jest jeszcze bardziej potrzebna – czasem trzeba zweryfikować, czy zawodnik nie przybył z zupełnie innego regionu lub kraju.
Przykładem może być mecz Wisłoczanki z Promykiem Urzejowice. Teoretycznie wystąpiło dwóch zawodników, którzy nie powinni byli grać na „swoich” kartach. Na boisku sytuacja wyglądała tak:
Lucas Guedes – w teorii nieuprawniony, grał na karcie klubowej, ale podczas meczu widać było, że jest w pełni zaangażowany i gra fair.
Drugi zawodnik (Piotr Mazur, nr 11) – również teoretycznie poza własnym zespołem, wystąpił na karcie Wisłoczanki.

A jednak to…
Mecz pokazał, że mimo „dziwnych” zapisów w dokumentach, zawodnicy walczą uczciwie i nie wpływa to na sportową rywalizację. Dla kibiców najważniejsze jest, że grają ci, którzy chcą i potrafią dać z siebie wszystko, niezależnie od formalnych komplikacji.
Partnerstwo, które działało inaczej niż w teorii
Jeszcze kilka lat temu Wisłoczanka mogła korzystać z zawodników KS Wiązownica, którzy nie mieścili się w kadrze trzecioligowej. To dawało drużynie przewagę i pozwalało utrzymać wysoki poziom sportowy. Dziś Wiązownica sama walczy o przetrwanie w IV lidze, a Wisłoczanka została praktycznie bez własnego trzonu drużyny.
To pokazuje, że lokalny futbol wciąż rządzi się swoimi prawami. Nawet gdy w dokumentach i na kartach wszystko wydaje się „strange”, na boisku najważniejsza jest pasja, zaangażowanie i chęć walki.
Wnioski
Na najniższym szczeblu piłki lokalnej trzeba patrzeć nie tylko na tabele i formalności. Czasem „dziwne” sytuacje, różne karty zawodników i zawiłe partnerstwa klubów sprawiają, że obserwacja meczu staje się prawdziwym labiryntem.
A to nie wszystko
„Lucas Guedes” w spotkaniu z Sanoczanka Święte również pojawił…
Foto: Grzegorz Kostka
Autor tekstu: Marcin Giedlar
